piątek, 27 września 2013

Nadzieja.

No i co? Teraz siedzisz i myślisz co będziesz robić i marnujesz życie czytając mojego bloga? Co się dzieje u Kalety? Mam głęboko... wszystko haha. Jaki wstęp trzymajcie mnie. A ja teraz patrzę na najważniejszą osobę w moim życiu i wiecie co? Jest daleko ale ja widzę tego plusy!! Bo tutaj się jebie a on jest zawsze. Czy jest dobrze, czy źle to ja go mam. Ten wzrok. Uśmiech. Rozumiecie to, że jesteście dla mnie nikim? Na szacunek trzeba sobie zasłużyć a nie lizać dupę. Nigdy nie udawałam, że kogoś lubię, jeżeli ktoś jest dla mnie ważny to mu to udowadniam a nie jestem tylko przy nim jak jest "dobrze". Jak kogoś nie lubię, to też ukazuję a nie przy kolegach/ koleżankach jadę po niej a przy niej "śliczna jesteś", "co dzisiaj robisz", "co tam?". W mojej klasie jest dużo takich osób, wczoraj była taka sytuacja, że myślałam, że nie wyrobię a serce krzyczało "zostaw tą sprawę, nie mieszaj się w to" za to rozum.... "Jak ona mogła" , "chamstwo". I co z tym zrobiłam? Właśnie oto chodzi, że nic! Julka co się dzieje? Gdzie ta nadzieja? Wiele osób na Ciebie liczy. W świecie pełnym ciemności, wszyscy potrzebujemy jakiegoś światła. Czy jest to wielki płomień, który wskaże nam jak wygrać z powrotem coś, co straciliśmy, czy też potężna latarnia, mająca odstraszać potwory, czy kilka żarówek, które objawią nam ukrytą prawdę o naszej przeszłości. Wszyscy potrzebujemy czegoś, co pozwoli nam przetrwać noc. Nawet, jeśli jest to tylko słabiutkie światełko... nadziei.

1 komentarz:

  1. Sorry, ale nie zachęcasz mnie do czytania Twojego bloga pisząc, że jestem dla Ciebie nikim. Z pełnym szacunkiem - obrażanie kandydatów na swoich czytelników nic nie daje.
    Nie hejtuję, ale wyrażam swoje zdanie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń